Podsumowując ciężki rok na giełdzie śmiało mogę powiedzieć, że zrodził on wiele okazji. Przede wszystkim pozwolił kupować taniej. Dla inwestorów dywidendowych ten rok można uznać za udany. Mniejsze nakłady gotówkowe pozwoliły generować większe zwroty w postaci kuponów. Jestem w pełni usatysfakcjonowany, że w tak krótkim czasie doświadczyliśmy kolejnej bessy, po tej covidowej. Wycena ma znaczenie i to oczywiste, więc tym bardziej doceniam okresy, w których giełdy są pod wodą. Jestem w fazie akumulacji i w tym roku przekonałem się, jak bardzo żyję moją strategią i jak bardzo odporny jestem na spadki. Od wielu tygodni kupowałem i o tym otwarcie mówiłem. Nie przejmowałem się czerwienią w portfelu i dalej nie będzie mi ona przeszkadzać. BA! Chcę więcej! I nie zrozumcie mnie źle, kolejny rok w gospodarce będzie lekko mówiąc średni, mam szczerą nadzieję, że przeleje się to na indeksy giełdowe i akcje, które będą w dalszym ciągu tanieć. Nie z takich opresji giełdy wychodziły i mimo roku spadków, mam nadzieję na kontynuację, bo kiedyś sielanka taniego kupowania się skończy i wtedy będzie problem, większy niż teraz, bo teraz mamy klęskę urodzaju, a kiedy zobaczymy kolejne ATH na indeksach, będziemy ze wzruszeniem wspominać obecne wyceny i przytaczać klasyka „kiedyś to było…„.